środa, 6 lipca 2016

3. "Klub."

Wybiła godzina dwudziesta, kiedy przekroczyła próg swojego miejsca pracy. Przy stolikach jak na sobotni wieczór było pusto, nie mniej jednak dostrzegła twarze, które znała bardzo dobrze. Przywitawszy się z barmanem, weszła na zaplecze, a później do swojej „garderoby” gdzie nie było jeszcze nikogo. Zdjęła kurtkę i niedbale rzuciła na sofę, tak również stało się z resztą ubrań. Pozostając w samej koronkowej, czarnej bieliźnie, wyjęła swój „strój roboczy”. Nieco się ociągając założyła bluzkę i spódniczkę, pochyliła się nad szafką odnalazła swoje buty, na niebotycznie wysokim obcasie. Usiadła przed ogromnym lustrem i spoglądając poczuła obrzydzenie do samej siebie. Zawsze tłumaczyła się sama przed sobą, że nic złego nie robi, a teraz przechodzi z deszczu pod rynnę. Nie spotykała się przed długi czas mężczyzną, bo kto by chciał się związać z kelnerką z nocnego klubu? Jak długo to będzie trwać rok, dwa? Kiedy w końcu będzie mogła znaleźć faceta, założyć rodzinę? Odsunąwszy szufladę wyjęła czerwoną szminkę i konturówkę w tym samy kolorze. Idealnie obrysowała usta, na sam koniec użyła perfum i była gotowa. Właściwie na co? Na bycie pod czyimś dyktandem? Często zastanawiała się kiedy w końcu rola odwróci się i to ona będzie mogła decydować o swoim życiu. Pozostawiając po sobie porządek opuściła kanciapę i szybkim korkiem przemieściła się w stronę baru. Zerknąwszy na mały budzik na ladzie uświadomiła sobie, że ma jeszcze dwadzieścia minut do do swojej zmiany.
-Słabo dziś, będziesz miała trochę spokoju.- odparł Derrick w jej stronę.
-Na to liczę, nie mam dziś humoru na użeranie się z nimi.- spojrzała na najbardziej oddaloną loże, pokrytą czerwoną skórą, gdzie jej poprzedniczka z wcześniejszej zmiany leżała na stole z rozłożonymi nogi, a dwóch jak dla niej obleśnych facetów zabawiało się nią, doprowadzając ja do nie małej rozkoszy. Mężczyzna jedną ręką dotykał blondynki, druga zaś pod blatem stołu wykonywała jej dobrze znane ruchy, które widocznie sprawiały im przyjemność.
-Boże tak gówniara chyba nigdy nie dorośnie.- zaśmiała się pod nosem.
-Jak myślisz czemu szef ją przyjął?-zerknął na Emily, która wziąwszy ściereczkę zaczęła przecierać rożnego rodzaju szkliwo. - Tylko ona pozwala na takie rzeczy i to w dodatku na głównej sali. Jej koleżanki, chociaż namawiają tych gości do wynajęcia pokoi na górze. Goście mówią, że jedno słowo, a ona już ściąga majtki.- zaśmiał się.
-Okropność.- skrzywiła się.-Ile ona ma lat szesnaście?
-Dokładnie.- odpowiedział, po czym odszedł obsługując klienta.

Wieczór zapowiadał się mało interesująco, więc ze znudzeniem przysiadła na wysokim krześle barowym. Jej rozmyślanie zostało przerwane, gdy poczuła na swoim rozgrzanym ramieniu chłodną rękę.
-Pablo co Ty tutaj robisz?- wstała, lecz pożałowała tego nogi miała jak z waty, a głos jej drgał.
-O to samo mogę zapytać Ciebie.- spojrzał przenikliwym wzrokiem na nią i na jej strój, który poniekąd bardzo mu się spodobał i już po chwili zastanawiał się co kryje się pod spodem.
-Może porozmawiamy, gdzie indziej.- zaproponowała, lecz gdy zobaczyła jak bacznie się jej przygląda dodała.-Nie patrz się tak na mnie.- no co on się zaśmiał.
-Chyba za to Ci płacą.- powiedział nieco drwiącym głosem.
-Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć.- podniosła nic głos.-Zatem z naszej umowy nici. Żegnam Cię.-pośpiesznym krokiem udała się na zaplecze, a on już po chwili pożałował tego co powiedział.
-Mogę wejść? Ja do Emily.- skierował słowa do barmana, który niezbyt ochoczo mu odpowiedział.
-To miejsce tylko dla pracowników.- odparł podając kolorowe drinki, mężczyźnie grubo po sześćdziesiątce.
-Tylko na chwile.- na co Derrick skinął głową i wpuścił go.

-Przepraszam.- szepnął tuż za jej uchem.-Naprawdę zależy mi na tym małżeństwie, więc jeśli nie dane mi jest się zakochać, to moglibyśmy się chociaż zaprzyjaźnić.- odwrócił ją w swoją stronę.
-Nie, ja się nie pisze na to, nie szanujesz mnie, a ja z kimś takim mieszkać nie będę.
-To nie tak, po prostu się trochę zdenerwowałem, nie wiedziałem gdzie pracujesz. Pokazałem zdjęcie kumplowi, a on powiedział, że Cię stąd zna, ale przyrzekł trzymać język za zębami, nie masz się o co martwić. Obiecuje.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz