Ciszę nocną przerwał najpierw łomot
do drzwi, a potem jeden wielki huk. Pośpiesznie odszukała telefon,
godzina trzecia piętnaście. Zaświeciła światło. Już po chwili
zobaczyła kto był sprawcą całego zamieszania. Pablo klęcząc na
podłodze zbierał kawałki wazonu, który jak na złość zbił się
na drobne kawałki.
-Zostaw to, bo się pokaleczysz.-
odsunęła go, a on usiadł pod ścianą. Wyszła i już po chwili
wróciła ze zmiotką, zakładając zbyt seksowny jak dla niego
szlafrok. Dokładnie wszystko zamiotła i uprzątnęła cały
bałagan.-No chodź, wstawaj.- podała mu rękę. Z wielkim trudem
podniósł się, rzucając przy tym kilka kurtek z wieszaka.-Jutro to
posprzątam.-zaprowadziła go do sypialni, upadł na łóżko, o mało
co nie przylegając Lary, która niezbyt zadowolona przesunęła się
dalej.
-No co kochana?- przytulił kotkę,
która aż nastroszyła futro które i tak było wystarczająco
puszyste.-Boże jaki ze mnie idiota, nawet kot mnie nie lubi.- usiadł
na łóżku chwytając się za głowę.- Cholera, czemu ja muszę być
tak naiwny?- usiadła obok niego i już po chwili przytuliła
go.-Przecież jak raz zdradziła to już zawsze będzie zdradzać.
-Już dobrze.- oparł głowę na jej
ramieniu, a ona gładziła jego włosy.-Weźmiesz prysznic, a potem
porozmawiamy.
Po równej półgodzinie dało się
słyszeć dźwięk przekręcanego zamka.
-Przepraszam Cie za to, że popołudniu
tak na Ciebie nakrzyczałem. Wiedziałem, że Martin ma racje, a
wyżyłem się na Tobie.- usiadł naprzeciw niej na łóżku w samych
bokserkach. Język nadal mu się plątał, ale już nie był aż tak
pijany. Włosy miał wilgotne, a na jego ciele gdzieniegdzie mieniły
się jeszcze krople wody.- Wiesz, że znowu mnie zdradziła i to z
reżyserem z którym współpracuje od lat. Cholera czułem to, ale
kiedy się pojawiła to poczułem jak bardzo za nią tęskniłem.
Chciałem z nią spędzać cały wolny czas. Zraniłem Ciebie,
zwaliłem przyjaźń. Boże jakim jestem idolom.- pogłaskał kotkę
która ułożyła się na nowo pomiędzy nimi.-Wiesz, że pierwszy
raz przespała się z moim bratem tydzień przed ślubem, jak
powiedziałem to mojej rodzinie to nie uwierzyli i odwrócili się
ode mnie, a ona zniknęła na 6 lat. Myślałem, że się zmieniła,
ale widocznie się myliłem...-dodał po chwili.
-Już dobrze, przysunęła się bliżej
i przytuliła go, składając na jego szyi pocałunek.-Wszystko da
się jeszcze naprawić.
-Nie Emily zepsułem wszystko, Martin
nie chcę ze mną rozmawiać, a Ty? Ty się wyprowadzasz, a ja
naprawdę tego nie chce.- wyszeptał.
-Martin to dobry człowiek i na pewno
Cię zrozumie. A o nas porozmawiamy jutro.- uśmiechnęła się.
Połóż się tutaj, odpocznij w końcu.-okryła go gdy tylko zajął
miejsce w swoim łóżku.- po chwili dało się już usłyszeć jego
miarowy oddech. Położyła się obok niego, delikatnie gładząc
jego policzek.
Poranek nastał szybciej niż by się
tego spodziewali, promienie słoneczne zaczęły przebijać się
przez rolety. Przeciągnął się na łóżku, spostrzegając, że
dzisiejsze nocy nie spędził sam. Okrył nagie ramiona Emily i
pocałował jej dłoń, która leżała na poduszce. W pokoju
rozniosło się głośne miauczenie.
-Cicho, chodź.- powiedział do Lary,
której miska była zupełnie pusta. Nakarmiwszy kota, zabrał się
za robienie śniadania. Po chwili dołączyła do nich Emily, która
zbudzona zapachami dochodzącymi z kuchni wstała nieco wcześniej.
-Do końca tygodnia ma wolne, więc
możemy nieco więcej czasu spędzić razem, jeśli tylko chcesz.-
podał jej talerz na którym znajdowało się śniadanie.
-Nie musisz tego robić, naprawdę.
Obiecałam, za Ciebie wyjdę to słowa dotrzymam.
-Chce naprawić nasze relacje, a przede
wszystkim chce zapomnieć o Silvii.
-Moim kosztem?- zerknęła na niego.
-Nie z twoją pomocą. Nie chce
przechodzić tego znowu. Już raz pozwoliłem jej się zniszczyć, teraz
nie dam jej tej satysfakcji. Od dziś będę mężem na jakiego
zasłużyłaś, jeden mój błąd, a wtedy zniknę z twojego życia.-
uśmiechnęła się ciepło, posyłając mu buziak w powietrzu. Czy
uda mu się naprawić to co tak łatwo i szybko zniszczył i czy na
pewno Silvia ostatni raz się pojawiła w jego życiu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz