Trzy miesiące później.
-Nie musisz się obawiać Andreasa.-
powiedział, zaraz po tym jak zaparkował samochód.-Obiecuje, że
Cię nie skrzywdzi. Spojrzawszy na nią, uśmiechnął się czule.
-Potrzebuje czasu, trochę
głupio to wyszło.- wziąwszy torebkę opuściła samochód.-Sama
nie wiem, jest w nim coś co nie pozwala mu zaufać.- odparła,
gdy tylko znalazł się obok niej.
-O wilku mowa.- odebrawszy telefon,
skierowali się w stronę windy. Wysłuchawszy tego co ma mu do
powiedzenia, przytaknął i rozłączył się. Spojrzawszy na Emily
roześmiał się.- Wszystko w porządku.
-Nie lubię go, a on nie lubi mnie.-
odparła przekraczając próg mieszkania.-W jednej chwili mam
wrażenie, że zaraz rozbierze mnie wzrokiem, a z drugiej strony
dopytuje mnie czy mam trenera personalnego, który pomoże zgubić mi
kilogramy po ciąży, bo przecież Ty lubisz takie kobiety...-Pablo
pocałował ją przerywając jej monolog.
-Jakie kobiety?- zapytał odrywając
się od jej ust.- Uwielbiam Ciebie i tylko Ty mi się podobasz, a w
dodatku mam stu procentową pewność, że tak pozostanie.-Ujął jej
twarz i spojrzał w oczy.-A to, że twoje ciało się zmienia jest
normalne, przecież jesteś w ciąży. Nie doszukuj się problemów
tam, gdzie ich nie ma?-przyciągnął ją do siebie i mocno objął.
-Tak, tak...- wyswobodziła się z jego
objęć i skierowała się do kuchni, nalawszy sobie soku,
spojrzała na Pablo, który zajął miejsce przy blacie śniadaniowym.
-Myśl sobie co chcesz, ale ja tam
jestem zadowolony.
-Co z tego, że tyje czy masz inny
świetny powód?-spojrzała na niego z ukosa.
-Tak i bardzo podnieca mnie fakt, że
ja to zrobiłem.-poruszył znacząco brwiami i dodał.-Emily, nawet
nie wiesz jak jestem dumny, że nosisz moje dziecko, więc nie wiem w
czym widzisz problem.
-Właśnie.- wróciła po chwili z
telefonem w ręce.- Miałam zadzwonić i umówić się na wizytę
doktora Manez. Pójdziesz ze mną?
-Ja?- zapytał ze zdziwieniem.
-Tak.-zaśmiała się.-Mam nadzieje, że
coś będzie widać. Kurczę czuje się okropnie, kiedy inne matki
oglądają USG i komentują, a ja nie widzę nic poza małą fasolką.-
zajęła miejsce obok niego i oparła głowę na jego ramieniu.
-Skarbie.- zaśmiał się.-Nie masz się
czym przejmować, to ja z dumą pokazuję wszystkim zdjęcie naszego
dziecka i noszę w portfelu, ale muszę Ci się do czegoś
przyznać... Poza fasolką nic nie widzę.-objął ją ramieniem.-To
nie jest przecież wyznacznik jaką będziesz mamą. Skarbie, spójrz
na to z tej strony- dbasz o siebie, zdrowo się odżywiasz, stosujesz
do zaleceń lekarza, dajesz mu poczucie bezpieczeństwa, kochasz je i
nic więcej nie możesz na razie zrobić. To jak coś to ja jestem
tym złym rodzicem.- otarł jej łzy spływające po policzku.
-Nie mów tak, gdyby nie Ty to...
-Nie Emily, gdyby nie Ty.-przerwał
jej.- Gdyby nie Ty, dalej nie miał bym nic, dzięki twojej miłości
mam to wszystko i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie,
więc proszę Cię przestań wygadywać głupoty. Aha i jeszcze
jedno, jeszcze raz tak powiesz to przełożę Cię przez kolano i nie
wykręcisz się ciążą.-
Spojrzała na niego, a jej oczach dalej
znajdowały się łzy, które lada moment miały spłynąć.-I tak
bardzo chętnie z Tobą pójdę i będę chodził na każdą wizytę.
W porządku już?
Po zjedzonej kolacji zajęła swoje
ulubione miejsce na kanapie i okryła białym, puchowym kocem.
Rozejrzawszy się po salonie, odchyliła głowę na oparcie kanapy i
zamknęła oczy. Czy tak wygląda szczęście? Czy to właśnie tego
szukała przez całe dotychczasowe życie? Jej rozmyślenia przerwał
dzwonek do drzwi. Otwarła drzwi i szybko pożałowała, że to
zrobiła.
-O widzę, że jednak to prawda.-
powiedziała przeciskając się obok Emily udała się do kuchni.
Rozsiadła się wygodnie na krześle i spojrzała na zdziwioną
czerwonowłosą.-No co nie spodziewałaś się mnie, a Ty co bawisz
się w panią domu? Oj skarbie długo tutaj miejsca nie zgrzejesz-
mogę Ci to obiecać.
-Widziałaś może moje...- zza rogu
wydobył się głos Pablo, który już po chwili stał między dwoma
kobietami.-Silvia? Co Ty tu do cholery robisz?-spojrzał na blondynkę
ze złością.- Chyba już wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Mam dla Ciebie niespodziankę.-
odrzuciwszy włosy do tyłu dodała.-Będziesz miał dziecko.
-Tak.- odparł hardo unosząc głowę
do góry. Spojrzał na Emily i podszedł do niej biorąc ją w
ramiona.- Będziemy rodzicami. Przepraszam, że jeszcze Ci się nie
pochwaliłem.- rzekł z ironią.
-Ale to ja jestem w ciąży.
C.D.N.
Że co do cholery ? że kto że w ciąży ? Chyba sobie ta Pani w tym momencie kpi. Ona nie może być w ciąży z Pablo. Na pewno jest z reżysekiem a że on pewnie jej nie chce to przyszła troche porozwalać w życiu Pablo i Emily.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, Kocham to opowiadanie czytać. ;) ♡ Głupia Silvia nie miała się kiedy pojawić, mam nadzieję że zmyśliła sobie tą ciążę i nie jest w ciąży albo że to nie dziecko Pabla. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Już nie mogę się doczekać co dalej :)
OdpowiedzUsuńTo się narobiło, bardzo podoba mi się cała historia, jedno tylko mnie męczy przy czytaniu tego opowiadania a mianowicie końcówki "spojżawszy, skończywszy, trochę ich nadużywasz, ale opowoadanie mistrzowskie.😊
OdpowiedzUsuńWreszcie coś nowego w tym opowiadaniu, dodasz coś dziś?
OdpowiedzUsuńkiedy bedzie następny ?
OdpowiedzUsuń