niedziela, 24 lipca 2016

9. "Kocie problemy."

-Pracuje ze skończonym idiotami, co za banda nieudaczników.- to i szereg przekleństw dało się usłyszeć wraz z przyjściem Pablo do domu. Zdjąwszy nie potrzebne części garderoby usiadł przy stole, rozpinając kilka guzików w koszuli.
-Zaraz będzie obiad.- odparła z uśmiechem na twarzy. Widząc ją w dobrym nastroju, jego humor poprawił się trochę.-Bo stało się coś strasznego dziś. Przyszedł listonosz, otwarłam mu drzwi...
-No i co się stało? Emily, no mów.
-No i ten pies sąsiadów tu wskoczył, ale ten sąsiad go złapał.- odparła smutnym głosem.- On wystraszył Larę i ona zwymiotowała na tą twoją ulubioną sofę w salonie, ale posprzątałam.- spojrzała na niego najsłodziej jak tylko potrafiła.-Ona tak zawsze reaguje na stres, pamiętasz jak jechała samochodem? - Pablo zaśmiał się.
-Oj Emily, mam nadzieje tylko, że nie śmierdzi, bo mam zamiar spędzić cały wieczór, przed telewizorem.

Jak co wieczór najpierw długa kąpiel Emily w wannie, później szybki prysznic Davida. Dokładnie osuszyła ciało i już chciała zakładać koszulkę nocną kiedy zdała sobie sprawę, że jej nie zabrała. Łazienka połączona była z sypialnią, owinąwszy się ręcznikiem, weszła do pomieszczenia. To co zobaczyła kompletnie ją zaskoczyło. Oczy dwojga zebranych spoczęły na niej. Silvia wyglądała na nieco zniesmaczoną, za to Pablo wręcz przeciwnie.
-Ja tylko...- przeszła obok mężczyzny i wyjęła z komody koszulę nocną.
-Silvia już wychodzi.-popatrzył na nią za nim opuściła szybkim krokiem opuściła sypialnie. Weszła do małej łazienki dla gości, która była nieco bardziej oddalona. Założyła koszulkę i poszła do salonu usadowiła się na sofie i okryła puchowym kocem. Jedyne co ją dziwiło to, dlaczego jest z nią w sypialni i czemu tak długo. Po chwili głosy ucichły, a drzwi zostały zakluczone. Pablo przeszedł do sypialni. Szybko skakała po kanałach, aż wreszcie trafiła na komedie romantyczną, która ja zainteresowała. Po kilkudziesięciu minutach w drzwiach pojawił się Pablo po czym, usiadł obok niej.
-No co?- popatrzyła na niego ze skosa.-Dziękuje.- odparła, gdy podał jej lampkę wina. Podniósł koc do góry i również się nim okrył.
-Chciała do mnie wrócić.- zerknął na nią.-Nie bądź smutna.-odstawił kieliszki i przytulił ją do siebie.- Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu i już nic tego nie zmieni.- odsunęła się i spojrzała ze zdziwieniem.-No nie patrz tak na mnie, Larę też lubię.- zaśmiał się i pocałował ją kilkakrotnie w szyje.-Lubisz to.-zaśmiał się jej za uchem.
-Lubie wiele rzeczy.- odpowiedziała śmiało.
-Nie śmie wątpić, ale wracając do rozmowy to możesz być pewna, że już do niej nie wrócę, nigdy.
-Nie wymagam tego od Ciebie.- wsunęła rękę pod koc i położyła na jego udzie, po chwili nieświadomie zaczęła go łaskotać.
-Wiem, ale jeśli mamy stworzyć rodzinę chcę być z Tobą szczery, to nie jest tak, że ja jestem z Tobą , bo muszę.- odparł zgodnie z prawdą.
-To ja przyznam, że wtedy kiedy mnie zostawiłeś było mi przykro i się martwiła.- delikatnie uśmiechnęła się.
-Nie dopuszczę do tego nigdy.- mimo, ze jej nie kochał czuł, że to odpowiednia kobieta, śliczna mądra, uwielbiał z nią spędzać czas. Gdyby mógł wymazałby Silvie ze swojego serca, to jej miejsce zastąpiła by Emily. Czuł, że to osoba z którą może spędzić życie. W dodatku nie mógł odpędzić wspomnienia jej ciała. Ale czy to wystarczy by zbudować rodzinę? Czy bez fundamentu jakim jest miłość uda się być szczęśliwym?
Delikatnie zaczął całować jej szyje przyciągając ją do siebie i coraz to śmielej całując...
Leżała na jego torsie, a ich nagie ciała okryte były tylko puchowym kocem. Nie mógł odpędzić od siebie wspomnienia jej nagiego ciała, każdy jej dotyk doskonale zapamiętał.
-Żałujesz?- zapytała cicho w głosie dało się wyczytać niepewność i zawstydzenie.
-Czego?- pogładził ją po włosach.-Jesteśmy dorośli, zresztą przespałem się z przyszłą żoną.-przytulił ją jeszcze mocniej kładąc dłoń na jej piersi.-Zresztą było mi bardzo dobrze, mam nadzieje, że Tobie też.- jej oddech był szybki, a serce biło jak szalone.-Przez Ciebie będę miał wyrzuty sumienia.- zaśmiał się.-Teraz to czuje się jakbym Cie wykorzystał.- spojrzał na nią z góry.
-Nie tylko... boje się.- odparła cicho.
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz