-Pracuje ze skończonym idiotami, co za banda
nieudaczników.- to i szereg przekleństw dało się usłyszeć wraz z
przyjściem Pablo do domu. Zdjąwszy nie potrzebne części garderoby
usiadł przy stole, rozpinając kilka guzików w koszuli.
-Zaraz będzie obiad.- odparła z
uśmiechem na twarzy. Widząc ją w dobrym nastroju, jego humor
poprawił się trochę.-Bo stało się coś strasznego dziś.
Przyszedł listonosz, otwarłam mu drzwi...
-No i co się stało? Emily, no mów.
-No i ten pies sąsiadów tu wskoczył,
ale ten sąsiad go złapał.- odparła smutnym głosem.- On
wystraszył Larę i ona zwymiotowała na tą twoją ulubioną sofę w
salonie, ale posprzątałam.- spojrzała na niego najsłodziej jak
tylko potrafiła.-Ona tak zawsze reaguje na stres, pamiętasz jak
jechała samochodem? - Pablo zaśmiał się.
-Oj Emily, mam nadzieje tylko, że nie
śmierdzi, bo mam zamiar spędzić cały wieczór, przed telewizorem.
Jak co wieczór najpierw długa kąpiel
Emily w wannie, później szybki prysznic Davida. Dokładnie osuszyła
ciało i już chciała zakładać koszulkę nocną kiedy zdała sobie
sprawę, że jej nie zabrała. Łazienka połączona była z sypialnią,
owinąwszy się ręcznikiem, weszła do pomieszczenia. To co zobaczyła
kompletnie ją zaskoczyło. Oczy dwojga zebranych spoczęły na niej.
Silvia wyglądała na nieco zniesmaczoną, za to Pablo wręcz
przeciwnie.
-Ja tylko...- przeszła obok mężczyzny
i wyjęła z komody koszulę nocną.
-Silvia już wychodzi.-popatrzył na
nią za nim opuściła szybkim krokiem opuściła sypialnie. Weszła
do małej łazienki dla gości, która była nieco bardziej oddalona.
Założyła koszulkę i poszła do salonu usadowiła się na sofie i
okryła puchowym kocem. Jedyne co ją dziwiło to, dlaczego jest z
nią w sypialni i czemu tak długo. Po chwili głosy ucichły, a
drzwi zostały zakluczone. Pablo przeszedł do sypialni. Szybko
skakała po kanałach, aż wreszcie trafiła na komedie romantyczną,
która ja zainteresowała. Po kilkudziesięciu minutach w drzwiach
pojawił się Pablo po czym, usiadł obok niej.
-No co?- popatrzyła na niego
ze skosa.-Dziękuje.- odparła, gdy podał jej lampkę wina. Podniósł
koc do góry i również się nim okrył.
-Chciała do mnie wrócić.- zerknął
na nią.-Nie bądź smutna.-odstawił kieliszki i przytulił ją do
siebie.- Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu i już nic
tego nie zmieni.- odsunęła się i spojrzała ze zdziwieniem.-No nie
patrz tak na mnie, Larę też lubię.- zaśmiał się i pocałował
ją kilkakrotnie w szyje.-Lubisz to.-zaśmiał się jej za uchem.
-Lubie wiele rzeczy.- odpowiedziała
śmiało.
-Nie śmie wątpić, ale wracając do
rozmowy to możesz być pewna, że już do niej nie wrócę, nigdy.
-Nie wymagam tego od Ciebie.- wsunęła
rękę pod koc i położyła na jego udzie, po chwili nieświadomie
zaczęła go łaskotać.
-Wiem, ale jeśli mamy stworzyć
rodzinę chcę być z Tobą szczery, to nie jest tak, że ja jestem z
Tobą , bo muszę.- odparł zgodnie z prawdą.
-To ja przyznam, że wtedy kiedy mnie
zostawiłeś było mi przykro i się martwiła.- delikatnie
uśmiechnęła się.
-Nie dopuszczę do tego nigdy.- mimo,
ze jej nie kochał czuł, że to odpowiednia kobieta, śliczna mądra,
uwielbiał z nią spędzać czas. Gdyby mógł wymazałby Silvie ze
swojego serca, to jej miejsce zastąpiła by Emily. Czuł, że to
osoba z którą może spędzić życie. W dodatku nie mógł odpędzić
wspomnienia jej ciała. Ale czy to wystarczy by zbudować rodzinę?
Czy bez fundamentu jakim jest miłość uda się być szczęśliwym?
Delikatnie zaczął całować jej szyje
przyciągając ją do siebie i coraz to śmielej całując...
Leżała na jego torsie, a ich
nagie ciała okryte były tylko puchowym kocem. Nie mógł odpędzić
od siebie wspomnienia jej nagiego ciała, każdy jej dotyk doskonale
zapamiętał.
-Żałujesz?- zapytała cicho w głosie
dało się wyczytać niepewność i zawstydzenie.
-Czego?- pogładził ją po
włosach.-Jesteśmy dorośli, zresztą przespałem się z przyszłą
żoną.-przytulił ją jeszcze mocniej
kładąc dłoń na jej piersi.-Zresztą było mi bardzo dobrze, mam
nadzieje, że Tobie też.- jej oddech był szybki, a serce biło jak
szalone.-Przez Ciebie będę miał wyrzuty sumienia.- zaśmiał
się.-Teraz to czuje się jakbym Cie wykorzystał.- spojrzał na nią
z góry.
-Nie tylko... boje się.- odparła
cicho.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz