niedziela, 24 lipca 2016

7. "Prawdziwe oblicze."

Ciszę nocną przerwał najpierw łomot do drzwi, a potem jeden wielki huk. Pośpiesznie odszukała telefon, godzina trzecia piętnaście. Zaświeciła światło. Już po chwili zobaczyła kto był sprawcą całego zamieszania. Pablo klęcząc na podłodze zbierał kawałki wazonu, który jak na złość zbił się na drobne kawałki.
-Zostaw to, bo się pokaleczysz.- odsunęła go, a on usiadł pod ścianą. Wyszła i już po chwili wróciła ze zmiotką, zakładając zbyt seksowny jak dla niego szlafrok. Dokładnie wszystko zamiotła i uprzątnęła cały bałagan.-No chodź, wstawaj.- podała mu rękę. Z wielkim trudem podniósł się, rzucając przy tym kilka kurtek z wieszaka.-Jutro to posprzątam.-zaprowadziła go do sypialni, upadł na łóżko, o mało co nie przylegając Lary, która niezbyt zadowolona przesunęła się dalej.
-No co kochana?- przytulił kotkę, która aż nastroszyła futro które i tak było wystarczająco puszyste.-Boże jaki ze mnie idiota, nawet kot mnie nie lubi.- usiadł na łóżku chwytając się za głowę.- Cholera, czemu ja muszę być tak naiwny?- usiadła obok niego i już po chwili przytuliła go.-Przecież jak raz zdradziła to już zawsze będzie zdradzać.
-Już dobrze.- oparł głowę na jej ramieniu, a ona gładziła jego włosy.-Weźmiesz prysznic, a potem porozmawiamy.

Po równej półgodzinie dało się słyszeć dźwięk przekręcanego zamka.
-Przepraszam Cie za to, że popołudniu tak na Ciebie nakrzyczałem. Wiedziałem, że Martin ma racje, a wyżyłem się na Tobie.- usiadł naprzeciw niej na łóżku w samych bokserkach. Język nadal mu się plątał, ale już nie był aż tak pijany. Włosy miał wilgotne, a na jego ciele gdzieniegdzie mieniły się jeszcze krople wody.- Wiesz, że znowu mnie zdradziła i to z reżyserem z którym współpracuje od lat. Cholera czułem to, ale kiedy się pojawiła to poczułem jak bardzo za nią tęskniłem. Chciałem z nią spędzać cały wolny czas. Zraniłem Ciebie, zwaliłem przyjaźń. Boże jakim jestem idolom.- pogłaskał kotkę która ułożyła się na nowo pomiędzy nimi.-Wiesz, że pierwszy raz przespała się z moim bratem tydzień przed ślubem, jak powiedziałem to mojej rodzinie to nie uwierzyli i odwrócili się ode mnie, a ona zniknęła na 6 lat. Myślałem, że się zmieniła, ale widocznie się myliłem...-dodał po chwili.
-Już dobrze, przysunęła się bliżej i przytuliła go, składając na jego szyi pocałunek.-Wszystko da się jeszcze naprawić.
-Nie Emily zepsułem wszystko, Martin nie chcę ze mną rozmawiać, a Ty? Ty się wyprowadzasz, a ja naprawdę tego nie chce.- wyszeptał.
-Martin to dobry człowiek i na pewno Cię zrozumie. A o nas porozmawiamy jutro.- uśmiechnęła się. Połóż się tutaj, odpocznij w końcu.-okryła go gdy tylko zajął miejsce w swoim łóżku.- po chwili dało się już usłyszeć jego miarowy oddech. Położyła się obok niego, delikatnie gładząc jego policzek.

Poranek nastał szybciej niż by się tego spodziewali, promienie słoneczne zaczęły przebijać się przez rolety. Przeciągnął się na łóżku, spostrzegając, że dzisiejsze nocy nie spędził sam. Okrył nagie ramiona Emily i pocałował jej dłoń, która leżała na poduszce. W pokoju rozniosło się głośne miauczenie.
-Cicho, chodź.- powiedział do Lary, której miska była zupełnie pusta. Nakarmiwszy kota, zabrał się za robienie śniadania. Po chwili dołączyła do nich Emily, która zbudzona zapachami dochodzącymi z kuchni wstała nieco wcześniej.
-Do końca tygodnia ma wolne, więc możemy nieco więcej czasu spędzić razem, jeśli tylko chcesz.- podał jej talerz na którym znajdowało się śniadanie.
-Nie musisz tego robić, naprawdę. Obiecałam, za Ciebie wyjdę to słowa dotrzymam.
-Chce naprawić nasze relacje, a przede wszystkim chce zapomnieć o Silvii.
-Moim kosztem?- zerknęła na niego.
-Nie z twoją pomocą. Nie chce przechodzić tego znowu. Już raz pozwoliłem jej się zniszczyć, teraz nie dam jej tej satysfakcji. Od dziś będę mężem na jakiego zasłużyłaś, jeden mój błąd, a wtedy zniknę z twojego życia.- uśmiechnęła się ciepło, posyłając mu buziak w powietrzu. Czy uda mu się naprawić to co tak łatwo i szybko zniszczył i czy na pewno Silvia ostatni raz się pojawiła w jego życiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz