niedziela, 24 lipca 2016

12. "Nadzieja."

W poprzednim rozdziale:
-Co Ty odstawiasz? Zakochałeś się?- stanęli zaraz przy wyjściu.
-Nie, ale musiałem ją jakoś zatrzymać. Nic mnie z nią nie łączy.- zaśmiał się.- To zwykła gra.- spojrzał na Andreasa.
„Nic mnie z nią nie łączy.”- te słowa odbiły się głośnym echem w głowie czerwonowłosej.
C.D.
Szybko idąc chodnikiem poczuła szarpnięcie i zatrzymała się.
-Dobrze się bawisz?- spojrzała na niego z oczami pełnymi łez.-Ja nie!-krzyknęła.- W przeciwieństwie do Ciebie mam uczucia i już więcej nie pozwolę sobą manipulować.-wysyczała przez zęby. Chciała odejść lecz uścisk był zbyt mocny.-Puszczaj.- obkładała go pięściami.
-Emily, uspokój się porozmawiajmy proszę.- dotknęła się skroni. Przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki, mimowolnie oparła się o jego tors.-Już dobrze, pojedziemy do domu i wszystko Ci wyjaśnię.

-Połóż się.- rozsunął zamek w sukience, która już po chwili upadła na podłogę. Koronkowa bielizna idealnie pasowała do jej ciemnej karnacji, jednocześnie kontrastując z włosami. Była jego ideałem, kobietą dla której byłby w stanie zrobić wszystko. Usiadłszy obok niej na łóżku, dotknął jej nagiego ramienia.
-Zostaw mnie.- odwróciła się szybko w drugą stronę.
-Okłamałem go.-ujął jej podbródek i odwrócił w swoją stronę.- Andreas to ten typ faceta, który nie szanuje kobiet, nie ufa im, traktuje przedmiotowo. Rozpętałby piekło, a ja chce Cie chronić jak najdłużej się da. Zaskoczył mnie. Jutro powiem mu prawdę, możesz być pewna, a jeśli dalej będzie truł to zrobię wszystko żeby już więcej Cie nie dręczył. Mogę Ci przysiądź.- ujął jej twarz.-Kocham Cię Emily.- po czym delikatnie pocałował ją.
-To za dużo wrażeń jak dla mnie na jeden dzień, wezmę prysznic i położę się.-Już po upływie dwudziestu minut leżał odświeżony na łóżku, a Lara zajęła ulubione miejsce na fotelu przyglądając mu się bacznie. Drzwi uchyliły się, a jemu ukazał się widok o jakim marzył- Emily ubrana w jego koszulkę, kroczyła pewnym krokiem wprost do jego łóżka. Zgasiła małą lampkę i zajęła miejsce obok niego.
-Emily, wszystko w porządku?- odwrócił się na bok i spojrzał na nią z góry. W jej oczach mieniły się łzy.
-Nie.- zaczęła płakać.- Nic nie jest w porządku.-dodała szeptem po chwili.
-Już dobrze.-objął ją ramieniem, całując w policzek.
-Ja jestem w ciąży.- wyszeptała, wtulając się mocniej.
-Spokojnie, nie płacz.- no bo w sumie co innego miał jej powiedzieć? Że się cieszy? W końcu nie chciał jej okłamywać. To było dla niego totalne zaskoczenie, ale jedyne czego od niego oczekiwała to wsparcia. To nie była tylko jej wina w tym przypadku leżała pośrodku, oboje dali się ponieść.-Tylko nie płacz już proszę, stało i musimy żyć dalej. Dziecko to nie koniec świata.- uśmiechnął się.- Wcześniej czy później na pewno byśmy je mieli.- pocałował ją w czubek nosa, a ona delikatnie uśmiechnęła się.
-Boje się, nawet bardzo.-dotknęła policzka pokrytego zarostem.-Przecież my nawet dobrze się nie znamy, ale z drugiej strony może to jakiś znak.
-Tak to zdecydowanie...-mruknął.-To znak, że już nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Tak miało być i tak będzie. Teraz śpij już.- pocałował ją w czoło.-Jutro o tym porozmawiamy. -wsłuchując się w jej miarowy oddech, sam od dobrych kilku godzin próbował zasnąć. Delikatnie wysunął się z objęć Emily i wstał.
-Dokąd idziesz?- odwróciwszy się pochylił się i pocałował ją w czoło.-Śpij skarbie, idę się napić i zaraz wrócę. -skierowawszy się do kuchni, nalał sobie pełną szklankę whisky. Na zewnątrz panowała ciemność, a miasto leżało u jego stóp.
-Też mnie to przerasta.- usłyszał cichy szept, a już po chwili owa osoba stanęła u jego boku.- Chce żebyś wiedział, że nie wymagam niczego od Ciebie, oboje popełniliśmy błąd, ale to nie znaczy, że musimy to ciągnąć przez całe życie. To wszystko dzieje się tak szybko.
-Nie Emily, oboje potrzebujemy czasu, musimy się przyzwyczaić.- wziąwszy ją w swoje ramiona, pocałował w czubek głowy.-Nie po to tyle lat Cie szukałem, żeby teraz zwiać. Na nowo zaczniemy to wszystko i będziemy szczęśliwi, obiecuje Ci Emily. Zasługujesz na to co najlepsze, a ja chce Ci to dać.
-Skąd właściwie znasz Andreasa?- zapytała po chwili milczenia.
-To mój przyjaciel, znamy się od jedenastego roku życia i od tej pory się przyjaźnimy, ale on ma nie co inne poglądy na temat kobiet.- Inne? Dokładnie takie jak jego jeszcze jakiś czas temu.- Chciałbym żebyście się polubili, nie ukrywam, że zależy mi na tym. Postaram się wpłynąć na jakiego zachowanie.
-Zobaczymy co się da z tym zrobić.- powiedziała, chodź sama w to nie wierzyła.

1 komentarz: