-Pablo to dobry człowiek, o nic nie
będziesz się musiała martwić do końca życia.- po raz kolejny
starał się ja przekonać. Przedstawił ją przyjacielowi w samych
superlatywach i obiecał, że chociaż przyjdzie z nim
porozmawiać.-Tylko proszę nic nie mów Biance o nasz rozmowie, ma
Pablo za snoba, a on po prostu nie lubi kobiet. Jeśli będzie chciał
to coś więcej Ci opowie. Jednak mogę Ci obiecać, że będzie Cie
traktował należycie, tak jak na to zasługujesz. Gdybym nie
wiedział, że tak będzie to bym Cie o to nie prosił. Wie o
tym, że jesteś przyjaciółką Bianci.- dodał na sam koniec.- To jak?
-Do końca życia mam być z mężczyzną,
którego nie kocham, ba nawet nie wiem czy polubię.- rzekła z
przekąsem, zakładając nogę za nogę.
-Kto powiedział, że do końca życia?
Nie będzie Wam pasował ten układ to zawsze jest jakieś wyjście.
Emily nie będziesz musiała mieszkać w tej klitce i dorabiać w tym pożal się boże barze. Nie sądzę byś lubiła latać w tym kusym
wdzianku, wśród pijanych facetów śliniących się na Twój
widok.- odparł zgodnie z prawdą.
-Oboje wiemy, że gdyby nie ta praca to
bym nie mogła sobie pozwolić na mieszkanie, ubrania... Nie robię
nic złego, nie chodzę z nimi do łózka, jestem tylko kelnerką.-
zawsze w ten sam sposób się tłumaczyła.
-To twoja szansa, zrozum to. Pablo chce
kogoś zaufanego, a Ty się idealnie sprawdzisz w tej roli. Widziałem
jak mu się świeciły oczy jak zobaczył twoje zdjęcie.- dał jej
sójkę w bok.
-Żartujesz? Pokazałeś mu moje
zdjęcie? Chyba żartujesz...- o mały włos sok, który miała w
buzi nie wylądował na nim.
-No tak, przecież w ciemno się z Tobą
nie umówiłby, Pablo jest bardzo wymagający jeśli chodzi o
kobiety, ale nie masz się o co martwić skoro się chce z Tobą
umówić, to na pewno wpadłaś mu w oko.- uśmiechnął się
jednoznacznie.
-A co z moją pracą?
-Nie wie, będziesz chciała to mu
powiesz nie to nie.- dopił whiski do końca i poprosił o jeszcze
jedną kolejkę.
-Jak mu powiem prawdę o wątpię, żeby
chciał taka żonę.- wybuchnęła śmiechem.-No, ale z drugiej
strony to chyba się zorientuje, że mnie nie ma nocami w domu.
-No co Ty, na pewno nie będziesz
musiała pracować, będziesz jego żoną to wystarczy. Na prawdę
możesz być spokojna, jesteś przyjaciółką mojej żony, a to mnie
do czegoś zobowiązuje, poza ty lubię Cie i nie wpakował bym Cię
w przysłowiowe bagno.
-Kim on jest?
-Pablo? Zgorzkniałym, zatwardziałym
kawalerem.- zaśmiał się.-Tak naprawdę serio to bardzo rozważny i
rozsądny dwudziestodziewięcioletni facet. Potrzebuje kobiety i
czułości, ale nie chce się zakochać od kiedy przeżył zawód
miłosny. Jest producentem filmowym. Od
lat nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Co więcej? Hm... Jest
najlepszym przyjacielem i wiem, że nigdy nie odmówi mi pomocy.
Jeśli tylko Ty będziesz wobec niego w porządku, to możesz liczyć
na to samo.- posłał jej uśmiech , który miał dodać otuchy.
-Spotkam się z nim, ale jeśli okaże
się skończonym idiotom, to nigdy więcej się z nim nie umówię.-
odparła po chwili namysłu.
-Tylko proszę nie mów Biance o nasz
spotkaniu i o mojej prośbie. Była by na mnie wściekła.-
zmarszczył brwi i dodał.- Jeśli wam się uda to wtedy coś
wymyślimy. Chodź odwiozę Cię jeszcze, muszę jeszcze jakąś
wymówkę znaleźć, bo inaczej zginę z rąk żony.
Wylegując się w wanie pełnej wody i
piany, zastanawiała się jaki jest, jak wygląda i czy będzie z nim
szczęśliwa jeśli o jakimkolwiek szczęściu można mówić w tej
sytuacji. Wiodła spokojne życie i dość stateczne. Stać było ją
na wynajęcie własnego mieszkania, co prawda jeden pokój, kuchnia i
łazienka może nie były szczytem jej marzenia, ale lepsze to niż
pomieszkiwanie na czyjejś łasce. Nie szczędziła sobie także
pieniędzy na ubrania i kosmetyki. Była kobietą niezależna i w
pewnym sensie było jej z tym dobrze. Jej relaks przerwał dźwięk
wibrującego na szklanej półce telefonu. Leniwie podniosła się do
góry sięgając po owe urządzenie. Przeczytawszy wiadomość na jej
twarzy pojawił się lekki grymas, to już jutro się z nim spotka,
dokładnie o godzinie osiemnastej pozna swojego przyszłego męża.
Super, czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuń